Robi się ciekawie.
Właśnie Janusz Korwin Mikke wyzwał na pojedynek jednego z kandydatówdo fotela prezydenta Andrzeja Dudę. Swoją drogą rodzi się pytanie, dlaczego nie wyzwał głównego konkurenta, skoro jak sam twierdzi jest najlepszy, tylko jednego z pośrednich. Czyżby tym samym chciał dołączyć do obozu tworzącego wspólną nagonkę na głównego konkurenta kandydata WSI?
Nie wiadomo jaka będzie odpowiedź sztabu wyborczego prowokowanego kandydata, wiadomo za to, że udało się właśnie Korwinowi sprowokować innego Dudę, mianowicie Piotra Dudę, lidera Solidarności.
Stwierdził on bez owijania w bawełnę, że jak tylko spotka Korwina, to da mu natychmiast w pysk. Jest to reakcja na słowa Janusza Korwin-Mikkego, który stwierdził w rozmowie z WP, że "bez cienia wahania kazałby strzelać do rabusiów", jak nazwał górników.
Do tej pory myślałem, że to zwykły kretyn, ale teraz widzę, że to pospolity bandyta- stwierdził Piotr Duda.
Ciekawi jesteśmy wszyscy tego spotkania. Do tej pory to właśnie Korwin Mikke słynął z tego, że dawał w pysk, teraz karta może się odwrócić i sam może dostać ciężką robotniczą łapą. Duda był podobno hutnikiem i komandosem, więc przyłożenie może mieć niezłe, a Korwin cóż, do herosów nie należy. Jego siła raczej w owej gębie, która ma zostać obita.
Na Boniego z zaskoczenia może i starczyło, ale wynik tego pojedynku raczej jest z góry przesądzony.
Czy nazwisko Dudy będzie się odtąd wiecznemu kandydatowi na polskiego prezydenta źle kojarzyć? Swoją drogą, ciekawe na co liczył i co chciał osiągnąć Janusz Korwin Mikke tą swoją kontrowersyjną i szokującą wypowiedzią w trakcie kampanii wyborczej.
Zwykła głupota, czy raczej cyniczne wyrachowanie w myśl zasady, że nieważne co o tobie mówią, ważne, aby mówili? Jeśli to drugie, to chyba i tym razem przelicytował.