Kilka dni temu jeden z kluczowych spin doktorów, stojących za strategią kampanii Bronisława Komorowskiego zapowiadał upublicznienie przekazu o sile rażenia "bomby atomowej".
W najnowszej publikacji tygodnika Tomasza Lisa autorzy grają antysemicką nutą. W artykule "Duda gracz" Michała Krzymowskiego i Anny Szulc w negatywnym kontekście przedstawia się pochodzenie teścia kandydata PiS na prezydenta, Andrzeja Dudy. Przy okazji jako zarzut stawia się również fakt jego członkostwa w... Unii Wolności 14 lat temu.
Co prawda jest on znanym poetą, prozaikiem i profesorem Uniwersytetu Jagielońskiego, ale o zgrozo jest także... Żydem.
Choć w imieniu Komorowskiego błotem rzucają inni, a on może ciągle udawać, że ma czyste ręce, oraz nawoływać do zgody i miłości, to trudno nie przyznać, że tym razem wybrano wyjątkowo grząski grunt.
Jak w wielu negatywnych, także w tej konkurencji, przewaga Bronka jest miażdżąca, jego teściowie nie dość, że maja żydowskie pochodzenie, to oboje byli także wysokimi funkcjonariuszami, tak znienawidzonej w PRLu, służby bezpieczeństwa.
Można tylko retorycznie zapytać "I po co było Bronisławie zaczynać ten temat?"
Kandydat na prezydenta i jego wielokrotnie osobiście odznaczany wierny giermek od wrzucania "gównianych" wrzutek, czyli akcja "czyste ręce", wróć, "wszystkie ręce na POkład".
Upadł także wcześniejszy pomysł Telewizji Polskiej, aby zorganizować debatę prezydencką przed pierwszą turą wyborów w grupach wiekowo-wizerunkowych.
Co prawda wyłoniono trójkę pierwszych kandydatów według kryteriów młodzi i piękni, czyli Duda, Jarubas i Ogórek, ale przy doborze następnej grupy, czyli starzy i zabawni, zabrakło trzeciego do duetu Komorowski, Korwin-Mikke.
Prawdziwy dylemat zaczął się, gdy próbowano kompletować zespół z Grodzką. Ktoś rzucił pomysł, aby dołączyć Krzysztofa Bęgowskiego, ale przecież Bęgowski oficjalnie nie bierze udziału w wyborach.
Stwierdzono, że dużo łatwiej będzie kompletować pary i tu już poszło.
Na pierwszy ogień poszli Duda, Jarubas.To co łączy kandydatów, to obaj są młodzi, przystojni i dodatkowo okazało się wykształceni.
W drugiej parze debaty Ogórek i Grodzka (i tu spadł organizatorom ciężar z serca po wcześniejszych dylematach), bo wiadomo, obie kobiety, obie ze specyficzną urodą, w dodatku obie związane z lewicą.
Z trzecią parą było trochę gorzej, ale ktoś przypominał sobie, że przecież Kukiz i Korwin-Mikke wystąpili razem w jednym filmie (Wtorek), w dodatku panowie mają zbieżne poglądy, jak chociażby chęć wyrzucenia całej obecnej klasy politycznej na śmietnik historii.
Prawdziwy dylemat zaczął się, gdy próbowano znaleźć godnego kandydata dla urzędującego prezydenta. Nikt nie był tak sielski i rubaszny, nikt też nie był w stosunku do kandydata odpowiednio życzliwy.
I wtedy ktoś przypomniał sobie niedawną wizytę gospodarską kandydata. A może w ten sposób powtórnie zaskoczyć pozostałych? Komorowski i krowa.
Na pierwszy rzut oka widać, że kontakt i świetne relacje zostały nawiązane. Pan prezydent wyraźnie się obudził i odnalazł.
O! Widzę jakaś wyraźnie zainteresowana – zauważył Komorowski. – O tobie rozmawiamy! – zwrócił się bezpośrednio do krowy, która życzliwym okiem spojrzała na kandydata Platformy.
O! Widzę jakaś wyraźnie zainteresowana– zauważył Komorowski. – O tobie rozmawiamy!– zwrócił się bezpośrednio do krowy, która życzliwym okiem spojrzała na kandydata Platformy.
Pozostałymi kandydatami ze śladowym poparciem na razie postanowiono się nie zajmować.
