Pamietamy wszystkie wcześniejsze Marsze Niepodległości. Scenariusz zawsze podobny. Najpierw burdy i zadymy, później wywody i moralizatorskie oceny "autorytetów i elit".
Przy czym zawsze okazuje się, że zadymiarze i "goście studyjni", to ta sama ekipa.
Burdy lewackich bojówek zaproszonych przez Blumsztajna i spółkę, w tym Krytykę Polityczną które robiły zadymy, były pretekstem do oskarżania organizatorów i uczestników marszu przez... Blumsztajna, Krytykę i im podobnych. Związani politycznie i organizacyjnie z Krytyką Polityczną, bądź lewicowymi organizacjami i partiami mieszkańcy skłotów są organizatorami i uczestnikami zadym i prowokacji, a później w roli ofiar stanowią argument do oskarżeń w ustach polityków SLD, czy partii Palikota.
Zupełnie podobnie może być w tym roku. Uczestnicy Marszu szerokim łukiem ominęli skłoty, ale nie jest wykluczone, że to właśnie ich mieszkańcy "zaszczycili" swoją obecnością wczorajsze uroczystości i ich uczestników.
W studiach oczywiście w roli oskarżycieli pani Środa i inne tuzy lewackiej doktryny i często orędownicy, czy nawet zleceniodawcy tychże zadymiarzy.
Swoistym retorycznym szpagatem popisał się pan Giertych, na którego zawsze władza w takich okolicznościach może liczyć.
Stwierdził on między innymi, że za wczorajsze zadymy odpowiada w całej rozciągłości... Jarosław Kaczyński i jego nieobecność w Warszawie.
Przepyszne co? Nikt by na to nie wpadł.
Być może to rodzaj pewnego rodzaju wyparcia i próba usprawiedliwienia swojej obecności wśród lewicowej swołoczy skupionej wokół WSI i Klubu Czekoladowego Orła pod dyrygenturą sekretarza PZPR Tomasza Nałęcza.
Jak stwierdził trafnie Wojciech Cejrowski "każdy, kto ma choć odrobinę przyzwoitości w sercu nie weźmie udziału w marszu gajowego". I coś w tym jest.
Zdziwił mnie brak na czele Kolorowego Marszu (czy nazwa, to nawiązanie do gejowskiej tęczy, bo chyba nie tylko paradujący geje biorą w nim udział) Michnika, Blumsztajna, czyli środowiska Wyborczej i im podobnych, ale to chyba nie wynik owej przyzwoitości, o której mówił Cejrowski?
P.S.
Po tegorocznych obchodach nasunęła mi się treść zaproszenia, która powinna zachęcić i skłonić Jarosława Kaczyńskiego i inych zatroskanych o los kraju do uczestnictwa w nich.
"Klub Czekoladowego Orła, czyli Morzeł Oże, pod dyrekcją byłego szefa WSI generała Kozieja i sekretarza PZPR Tomasza Nałęcza zaprasza na Tęczowy Marsz wszystkich, którym wartości organizatorów i ich znamienite towarzystwo są bliskie".
To powinno wystarczyć, aby przejąć uczestników Marszu Niepodległości i innych konkurencyjnych.
Skoro te postacie zrobiły takie wrażenie na prezydencie Komorowskim, to cóż mówić o zwykłym pospólstwie?